poniedziałek, 26 lipca 2010

To On był tym jedynym


To Jego dłonie miały dotykać mych policzków,to Jego usta miały całować moje,które są jednością, to Jego nos miał się ocierać o mój,to Jego najpiękniejsze oczy we wszechświecie miały patrzeć w moje,to Jego oddech miałam czuć na szyi,to Jego głos miały słyszeć moje uszy,to Jego włosy miały się ocierać o moją twarz,to Jego ciało miało jednoczyć moje,to jego zapach perfum miał zostawać na moich ubraniach,to Jego kroki miały podążać równo z moimi,to Jego krew miała być połączona z moją,to Jego łza miała płynąć wraz z moja,to patrząc na Niego miał się pojawiać u mnie uśmiech,to On miał ocierać me łzy,to Jego śpiew miał mnie hipnotyzować,to On miał mnie prowadzić przez życie,to On miał mnie uczyć trwać,to On miał być moim obrońcą,to u Jego boku miałam podziwiać zachód słońca,pełnie księżyca,spadający deszcz,to z Nim miałam leżeć na lace,czuć wiatr we włosach,spacerować po lesie,to z Nim miałam iść przez życie,to dzięki Niemu miałam mieć welon we włosach,to Jemu miałam dać dziecka śmiech,to Jego grób miał leżeć obok mojego.To On miał być mój.

On był...


On był jak wiatr,On był jak rzeka,On był jak mgła,był jak pociecha,jak rosa w środku lata,jak jarzębina zerwana w słoneczny dzień,jak żar namiętności,jak płomień miłości.On był jak śpiew ptaka,krzyk narodzonego dziecka,był jak unoszone płatki róż przez lekki wiatr,On był nadzieją,najwspanialszym wspomnieniem,mą duszą i mym cieniem.Czarodziejską iskrą,wszystkimi gwiazdami na niebie,całym wszechświatem,Boski wybawianiem,moim Mesjaszem i mym sumieniem,moim uśmiechem także cierpieniem.Odchodzącym latem i mroźnym wiatrem,meteorytem,spadającym Księżycem,gasnącym Słońcem,klątwą Judasza i końcem świata.Martwym motylem,mgłą azylem,zarośniętym lasem,zwiędłym kwiatem,ciemnością bez światła,tęsknotą z przeszłości,ognistym strzałem,dnem zarośniętym,niekończącą się przepaścią,zakrwawionym nożem,ciałem bez krwi,nieprzytomnym oddechem,sercem bez bicia,śmiercią bez czucia,zniszczone...nie ma już uczucia.

czwartek, 8 lipca 2010

Straciłam


tysiące wspomnień ,cztery zimy i trzy ciepłe lata ,każda noc myślami o Tobie i to wszystko znikło... odpłynęło jak kwiat lili wodnej porwane przez wiatr...Dlaczego nie potrafiłam tego zatrzymać? dlaczego pozwoliłam temu wszystkiemu odjeść? dlaczego nie zdołałam wywalczyć? To było coś pięknego ,szczerego ,magicznego najwspanialsze co w życiu przeżyłam. Nigdy nie zapomnę puszystego śniegu tamtej zimy, tamtej wiosny w ,której coś się zaczynało, tamtego lata, w którym me serce było oddane tylko Tobie. Nie zapomnę żadnej chwili związanej z Tobą, nie zapomnę deszczu o poranku i zachodu słońca wieczorem, ani gwiazd na niebie, ani puszystych chmur, ani tamtej ścieżki, ani ciepłego pisaku, ani lśniącej wody. Twojego uśmiechu, Twoich łez, Twojego oddechu, Twoich magicznych oczu za, którymi kryje się cierpienie i mroczna przeszłość. To wszystko zostanie w mym sercu, to było takie silne dlaczego po tysiącach pięknych wspomnieniach, czterech zimach i trzech latach pozostała tylko pustka...? oddałabym wszystko by to przeżyć jeszcze raz...możesz być pewien jednego nigdy nie zapomnę tego wszystkiego.